Bonson/Matek
I znów jej zapach chciałbym mieć na dłoniach
Wiem, nie ucieknę już od przeznaczenia, bo u stóp mam świat, w oczach śmierć a w rękach grę mam.
Tabletki nie chcą działać, sumienie nie chce przestać gryźć. W sumie nie chce przestać żyć.
Kiedy będę chciał wyskoczyć nawet Ty mnie nie zatrzymasz!
Pomyśl, pierwsze kroki, poczujesz ból upadku, przyzwyczaj sie bo będzie w chuj upadków
Poznasz smak słow skladanych na odpierdol, obietnic ktore w godzinnach rannych bledną.
Bedziesz gonił za pracą jak pierdolniety, będą błędy, ktoś bedzie mowil - pierdol bledy..
Miał plany i szczescie i ego tak wielkie, że przyznać sie do porażki było by przekleństwem
Mówił żeby za nią umarł, kurwa, nigdy nie widziałem żeby ktoś się tak rozumiał
I poszło się jebać im całe ich piękno.
Mieliśmy błękitne oczy i nikt nas nie kochał, oprócz nas samych, kurwa, nikt nas nie kochał.
Zabłądziłem wśród tych ulic, brudnych ulic, brudnych tak że możesz brud przytulic.
A w tym mieście jestem Anonimem a to kurwa szkoda, rok mija i mi chyba trochę przykro, mimo że w tym roku nic mi nie wyszło.
Rok mija i mi chyba trochę przykro.. Miałaś być tu ze mną a nie kurwa wyjść stąd!