Cóż, niektórzy potrafią jeszcze bardziej zjebać zjebany dzień.
Co w życiu.. A trudno jednoznacznie określić, narazie tkwię w zawieszeniu. Pizda w szafie. Nie ogarniam niczego chyba już. Nie mam siły rano wstać, nie mam siły dobrze wyglądać, ani się uczyć.
Nie mam siły imprezować.
Jedyne, na co znajduje siłę, to na wyłączenie myślenia. Ot tak, dla zdrowia psychicznego zagłuszam się głośną muzyką.
Z harcerstwa odchodzę z końcem roku szkolnego, to już chyba postanowione.
Zabieram się za maturę, bo już niejedna osoba mi powiedziała, że z moim zestawem przedmiotów to będę miała ciężką.
Biorę się za świadectwo z paskiem na koniec technikum, bo chcę niektórym udowodnić że potrafię. A potrafię.
Co jeszcze...
Moje życie jest tak cholernie niepoukładane...