najgorsze jest to wmawianie sobie, że kogoś obcego obchodzi nasze życie. a potem nadchodzi najokropniejsze rozczarowanie z możliwych. to jest jak kopniak, który przychodzi niespodziewanie, kiedy stojąc na dachu zastanawiamy się czy odebrać sobie życie. rozplaszczamy się na betonowych sercach naszych "wielkich braci" i stajemy się dokładnie tacy jak oni.. martwi.
myślimy o sobie jako o kimś wyjatkowym,pierwszoplanowym, jedynym w swoim rodzaju.. a potem czytamy jeden blog, drugi, kolejny,..., n-ty i wiemy, że jesteśmy jednym z wielu anonimowych narcyzów.
trach!