Nie umarłam, nienie.
Jest mi teraz cudownie.
Mamy weekend, taktak, siedzę u mojego kochanka, jego rodziców nie ma, w sumie to dobrze, bo wróciliśmy o 9, gdyby nie on, wracałabym na czworaka, dzielny chłopaczek niósł mnie na rękach, z jednego końca miasta na drugi, zajęło nam to 3h, o dziwo, akurat nie jechał żaden autobus na naszą dzielnicę ; o .
Spać mi się chce dzieciaczki, ale dzisiaj następna osiemnastka, czyli od wczoraj rana nie śpię, a w poniedziałek sobie szkołę odpuszczę.
i nie wiem po co tutaj to tak brzydko napisałam ; d
dobra, goodbye