Kretyńskie wpisy

Ten fotoblog został stworzony z myślą o krytyce. Dlatego tutaj krytykuje, lol.

Pierwsza rzecz, której nienawidzę - kretyńskie wpisy. Zacznijmy od tego - nikogo nie obchodzi wasze życie. Nikogo. Czasem ktoś to przeczyta i sfejspalmuje. Co mnie obchodzi, kto z kim, gdzie i "jakie były brechty". Jezu. Dla was było śmiesznie, innych zupełnie nie śmieszy to o czym piszecie, bo przekroczyli próg intelektualny zdałnionej ameby. I to słitaśne słownictwo. O tym kiedy indziej. Ale naprawdę, jak napierdolicie różnych "fajnych" wyrazów, nie stajecie się bardziej "cool". Niespodzianka - to tak nie działa. Stajecie się tylko żałosnymi amebami. Mam ochotę sforsować wszystko co mnie wkurwia w jednej notce. Mogłabym to zrobić na facebooku. CHUJA. Nie mam mordobrukowca. Nope. Portal dla podludzi i plebsu. Dobra, wracając do tematu. Nikogo nie obchodzi, że jutro pojedziesz ze swojego wypizgowa na obrzeże miasta na targ. Że kupisz tam dwie szmaty i litr mleka. Ani to, że za chwilę idziesz się kąpać i musisz spadać i pa. Co komu kurwa po tym że zaraz wychodzisz, weź się i zastanów. Przecież to nie sprawia że musi czytać Twój zjebany post szybciej ; o! Ah, nikt tego nie czyta? No tak. Większość wchodzi na Twojego fotobloga, tylko po to żeby dodać ci słit komentarz, taki jak na wielu innych fotoblogach. Tylko po to, żebyś ty się tej osobie zrewanżował równie tuzinkowym i płytkim komentarzem. Jaki sens ma w ogóle prowadzenie fotobloga? Z założenia twórców tego portalu, pewnie miał to być blog ze zdjęciami i refleksyjnymi postami. Zamiast tego to kolejny facebook - wpierdalacie zdjęcia tylko po to żeby pokazać je "światu". Tak tak. Zakładacie masę społecznościówek żeby chwalić się swoimi zdjęciami. Wiecie jak to się nazywa? Ekshibicjonizm kurwa.

Kolejny debilizm związany z wpisami - chwalenie się gimbo-rozrywakami. "A ja to wyszłam oknem na dyskotekę, bo jakby się ojciec dowiedział to złoił by mi dupę pasem, ale było fajnie aj aj aj!", "było grubo", "ja chce jeszcze raz!". Jeśli sprawiałoby wam to taką frajdę to nie musielibyście oznajmiać tego światu. Po prostu cieszylibyście się z tego jakoś tak bardziej... intymnie. Robicie z tego wielkie halo, a normalni ludzie patrzą na was jak na paralityka na metamfetaminie. Jak na amerykańskie dziecko w Mc'Donaldzie. Co z tego? To normalne, że chodzimy w różne miejsca, że nam się tam podoba. Nie musimy tego kwitować pisząc "ja chce jeszcze raz". Gdyby te miejsca były chujowe to nikt by tam nie chodził. Serio.

Dawno temu, kiedy Internet był dla elit, bo był drogi i ogólnie chujowy, wolny, mało dostępny - nikt nie używał Go do wpierdalania kretyńskich zdjęć opatrzonych kretyńskimi wpisami. Nigdy nie doświadczyłam tych czasów, ale fajnie by było gdyby świat się do nich cofnął. Pomimo, że od Internetu jestem uzależniona, i gdyby tak było, byłabym galerianką dającą za dostęp do Niego.