wspomnień czar, a co przeciez tylko sie woze, no nie ?
znalazlam super poete.
miłosc na zabój ...
"... Stop, ten akapit nie będzie o miłości, będzie o błądzeniu, rozpadaniu się, o tym jak koszmarnie niefortunnie jest urodzić się człowiekiem, który zawsze kocha bardziej niż jest kochany. Wyobraź sobie czułe prawie polerowanie rękojeści mizerykordii wbitej w twoje podbrzusze, szczerą przyjaźń z tasiemcem.
Gargulski, przy całym swoim oddaniu i altruizmie, popełnił jeden kardynalny błąd, który ostatecznie go unieszczęśliwił: zapragnął odrobiny wzajemności. Nie od dziś wiadomo przecież, że nie da się kochać powietrza, nie składa się pocałunków na asfalcie, nie patrzy z uczuciem na odpadający tynk. Tak też nie dało się kochać Gargulskiego jego wyjątkowość była ukryta gdzieś bardzo głęboko, a tkwiła w ogromie ciepła, które w sobie nosił. Kiedy więc tylko zaczął chcieć, by jego ramiona były nocami mniej bezczynne, upadł i już się nie podniósł. Nie jesteś w stanie skłonić kogokolwiek by znalazł w sobie miłość, czy chociaż przyjaźń dla ciebie, niektórzy po prostu muszą dawać świadectwo godności w byciu osamotnionym.
W tym chyba tkwi cała tajemnica udanych relacji z ludźmi, udanego życia: niczego nie oczekiwać. Nadmierny apetyt na doznania wywołuje ciągły niedosyt, frustrację. Mnie nigdy nikt szczerze nie kochał i każdej nocy drżę na myśl o tym, że może się nie da, że może mi czegoś brakuje..."