Dopadła mnie cholerna depresja. Jesienne myśli już nie są kolorowe.
Wiesz na co mam ochotę?
Na odrobinę szaleństwa. Jaką odrobinę?
Mam ochotę na szaleństwo na całego.
Zabija mnie to uzależnienie od każdego następnego dnia. Wprowadza w stan wegetacji rutyna, która chcąc nie chcąc musi być. To niedobrze, że tracę siły, a jedyne o czym myślę to sen i jeszcze raz sen.
Nie mam siły próbować. Muszę pozbierać siebie. Sklecić w jakąś całość i egzystować jak każdy normalny człowiek. Na razie czuję rozbicie i pustkę. A moim przyjacielem stał się REDBULL!
Mam ochotę na podróże !!!!!!!!!
Chcę wyjechać do Tunezji i Hiszpanii!
Chcę w końcu zwiedzić Indie!
Chciałabym pospać sobie kilkanaście dni w moim łóżku!
Mam ochotę na lody czekoladowe z polewą malinową!
Chcę wakacji i beztroskiego czasu z trzecią deltą na naszych płotkach!
Chcę jeździć nad morze co tydzień i spać na plaży pod kurtkami czują wiosenne słońce i wiatr!
Potrzebna mi dawka koncertów!
Chcę usłyszeć wreszcie happysad i Myslovitz!
Chce się rozkoszować melancholią a także szaleć w pogo!
Brakuje mi imprezowania z osobami, które teraz tak samo jak ja mają sporo na głowie.
Brakuje mi siebie. Muszę się odnaleźć. Jestem w okropnym stanie huśtawki nastrojów. Balansu pomiędzy nudą a snem. Muszę się wybić z tego i zacząć robić coś fajnego, co da satyswakcje mi i najważniejszej osobie w moim życie.
Przecież dam radę!
Boże moja optymizm jest żałosny!
Idę się uczyć całuski ;***
takie słit zakończenie! :))