No i stało się, w czwartek moi dziadkowie świętowali 50 rocznice swojego ślubu...
Trochę im tego zazdroszę, że znaleźli kogoś z kim szcześliwie spędzili pół wieku... (bo ja nie umiem sobie wyobrazić siebie za 50 lat), a Oni, pomimo kłutni (a te są idelnym przykładem starego małżeństwa), problemów zdrowotnych, przeciwności losu. Niczego nie żałują, i są szczęśliwym małżeństwem...
Ale najbardziej w tym wszystkim poruszyła mnie odpowiedź mojej, Babci, gdy zapytałem jaka jest recepta na szcześliwe 50 lat ze starym przygłuchym dziadkiem. :)
Moja Babcia: "Miłość, pożądanie i motyle w brzuchu kiedyś znikną, dlatego najważniejsze jest zaufanie i pewność, że nikt nikogo nigdy nie zostawi w potrzebie, wystarczyła, :) "
Życzę im jeszcze kolejnych, wielu lat wspólnego szczęścia! :)
A ja, zaczynam szukać przyjaciółki (ale nie na siłę), bo z przyjacielem ślubu nie planuje :P
P.S. Aha, a poza tym zaczynam wszystko od nowa, to co było niech zostanie historia, a teraz czas, patrzeć przed siebie.