Mieliście kiedyś tak, że nie wiedzieliście co właściwie czujecie i do kogo?
Ja tak mam teraz. Z jednej strony dawne uczucie, które chyba nie wygasło, z drugiej ktoś, kto kompletnie mnie ignoruje.
Nawrzeszcz, uderz, zabij, ale mnie nie olewaj...
Ja smutna? Ależ, kurwa, skąd! To do mnie nie podobne...
Poza tym, to wypluwam sobie płuca, ale nie, nie pójdę do lekarza. A może pójdę?
Umrę na kaszel, albo przedawkuję sok bananowy.
I tyle.
P.S. Nie dbałam, żeby ten wpis ładnie wyglądał.