Hej Wam. :*
Dzisiaj jest nawet fajnie. Wstałam chyba najwcześniej w te wakacje. Już po zakończeniu roku spałam do 14:00 a dziś musiałam wstać o 10:00, bo idziemy na siłownię. Nareszcie! Pobiegam trochę, poćwiczę... Później idziemy na solarium.
Nie jadłm nic takiego, poza tym, że mama zrobiła Kopiec Kreta i musiałam zjeść, bo praktycznie wepchała mi go na siłę. Ale był przepyszny, więc... Zresztą, przecież jak raz na jakiś czas zjem kawałeczek ciasta to nie utyję 3kg, prawda? :P
Bilans:
ś: 3 chrupkie z chudym twarożkiem, kawa zbożowa
edit:
2ś: jajecznica z dwóch jajek z dosłownie szczyptą soli
o: 2x chrupkie z twarożkiem, i 1x chrupkie z plasterkiem sera żółtego
k: nic
Ćwiczenia:
* 100 brzuszków + milion ćwiczeń poleconych przez instruktorkę
* 45min na bieżni.
W ogóle to jestem na siebie zła za tą jajecznice, ponieważ wydaje mi się, że jak na drugie śniadanie, to był zbyt obfity posiłek... No, ale spaliłam praktycznie wszystko na siłowni. 2śniadanie było jeszcze przed siłownią, więc nie powinnam się złościć.
Spaliłam 600kcal.