Ostatnio mam jakiś ciężki okres, coraz częściej się źle czuje i jestem przemęczona. Dużo rzeczy naraz mnie przytłoczyło. Myślałam by jeszcze troszkę się nad sobą po użalać, ale po przeczytaniu swoich poprzednich wpisów nie poddam się. Obawiam się co przyniesie przyszłość, ale to pewnie każdy z nas tak ma. I znowu ten dylemat : porobić projekty i uciec do nich czy może uciec do książki, lub dalej walczyć ze ściągnięciem devil may cry <3 Moje życie ruszyło z kopyta pytanie czy jestem na nie gotowa. Nigdy nie lubiłam zmian ale to one niekiedy przyczyniały się do najwspanialszych rzeczy/ chwil/ osób w moim życiu. Czasami mam w sobie żal, ale staram się go przemienić na jeszcze cięższą prace nad sobą.
Humor przed sesyjny oceniam na : przemęczony. Przydałoby się wolne, albo chociaż ktoś kto pokaże, że mu zależy, a nie będzie mnie ślepo wielbić. Zawsze cenie charakter, nie przytakiwanie. Czasami chce usłyszeć coś miłego, ale kiedy robię coś źle wole po prostu krytykę. Przerażają mnie orbity innych wokół mojej. Zwłaszcza kiedy są ciągle blisko bez dania mi odpowiedniej dla mnie przestrzeni.
'Znasz to uczucie, że jesteś w jakimś miejscu i pytasz sam siebie, co tu robisz? Ze mną jest tak cały czas, skręca mnie, żeby sobie pójść. Z każdego miejsca, w którym jestem, do innego. To nie ma końca'