Jakość (*)
Tak zepsuć zdjęcie, dzięki photoblog (y)
Trochę studniówkowo. 10 stycznia 2015.
No nic... Dawno mnie tu nie było, dzisiaj mnie coś natchnęło, żeby spróbować się tutaj zalogować.. Udało się za pierwszym razem, fuck yeah.
Lecą najdłuższe wakacje w życiu.. Miną zapewne tak samo szybko jak każde. Już to widzę, nim się obejrzałam zaczął się czerwiec.. A dopiero co siedziałam w szkolnej ławce, patrząc z przerażeniem na kalendarz z odliczaniem do matury. Czas potwornie zapieprza. Jeszcze przecież niedawno chodziłam normalnie do szkoły, spisywałam matmę, obżerałam się na religii, próbowałam przetrwać angielski i spałam na historii.. Trochę przykro, że to wszystko już nie wróci, że nie spotkam już tych ludzi, nauczycieli. W sumie to jeszcze do mnie nie dotarło i nie uświadomiłam sobie, że za kilka tygodni zostanę wrzucona w nowe miejsce wśród nowych, obcych ludzi. Przerażające.
W każdym razie czas leci. Pielgrzymka maturzystów była trzy miesiące temu, zakończenie dwa, sama matura miesiąc. Nie do uwierzenia.
30 czerwca wyniki matur. W sumie jakoś o tym nie myślę i jakoś bardzo nie czekam. Wiem, że już nic nie zmienię. Będę tylko na pewno na siebie zła, że mogłam lepiej. Bo mogłam. Wiem to. Już sama siebie linczuję za podstawę polskiego, która poszła mi średnio i za ustny angielski, na którym zjadł mnie stres i dałam radę tylko na 74%. Chociaż ustny polski mnie pociesza, który zaliczyłam na 38p/40p, czyli po prostu 95%.
23 czerwca będę już półtora roku z najcudowniejszym chłopakiem na świecie.
Oj, czas strasznie szybko leci...