kurwa !
nie powiem nic typu: 'a miało być tak pięknie',
bo nikt niczego nie sugerował, ani ja niczego nie podejrzewałam.
ale mogło by się w końcu zacząc w miare układać,
a nie to wieczne:
zalew, gg.
i tym samym multum ambitnych pomysłów, myśli, sugestii, spostrzeżeń
w tej jednej nie ambitnej codziennej wycieczce
chuj bierze.
i to jest najgorsze.
a dzisiaj. dzisiaj, stwierdziłam, że potwierdzam złotą myśl
Herdinsa <<
i dokładam coś nowego.
mianowicie: KC -.-
ze słowa 'kocham' robimy szlang miejski,
jakby to słowo na to zasługiwało.
jakby znaczyło to samo co : ssij, ogarnij, błaza czy też pies [ policjant ]
ja nawet kiedy czytam takie 'kc' nie znaczy ono dla mnie nic,
ale kiedy przeczytam takie: 'kocham Cię' gotuje się we mnie
i czuję podniecenie od moich paców u stóp po koniuszek moich rudych włosów.
'when i see you standing there, wanting more from me, and all i can do is try.'