przyszedł jak nie było nic,
tylko pustka i obojętność na wszystko.
rozwalił wszystko, zburzył każdy mur, który tak długo budowałam wokół siebie.
Boże, to było niesamowite, nie wierzyłam, że komuś to się jeszcze uda.
i było jak w bajce, czułam się wybrana, wyróżniona.
miał wszystko czego potrzebowałam.
dziecięcy urok, coś tajemniczego.
nie wiedziałam, że można robić to na co ma się ochotę,
nie wiedziałam, że to nic złego mówić to co się myśli,
nie wiedziałam, że można komuś powiedzieć 'skończ pierdolić',
a on nie obrazi się tylko uśmiechnie i przytaknie.
mogliśmy mieć wszystko i to wszystko straciliśmy.
mój mały Piotruś Pan odleciał do Nibylandii,
żeby nigdy nie dorosnąć, nie mógł dłużej być ze mną.
wieczni chłopcy nigdy nie zostają wśród dorosłych.
nie rozumiem jego wyboru, wszystko się we mnie buntuje.
przecież obiecał, że nigdy, że on na zawsze.
że nie zrani mnie.
przecież wiedział, że nie można mnie ranić,
bo usycham, nie przetrwam tej zimy,
liście usychają i kwiat zamarza.
nie wiem gdzie jest moje miejsce, chciałabym, żeby ktoś mi wyjaśnił.
dlaczego nie zostałeś ze mną Piotrusiu?
moglibyśmy razem nigdy nie dorastać.
śniadanie: kawa
obiad:
kolacja: