Trochę czasu mnie tu nie było... Ale to może być dowód na to, że posiadam jakieś szczątkowe życie towarzyskie. Bardzo jakieś i bardzo szczątkowe, ale jednak cieszy. 

Intensywne miesiące za mną, nie ma co. Znowu się wszystko posypało, ale tym razem zamiast rozpaczać nad swoim marnym żywotem po prostu złapałam za metaforyczną miotłę i posprzątałam to co się nabrudziło. Taki mamy klimat. "Jak życie daje Ci cytryny- zrób z nich lemoniadę". Czasem tak bardzo boimy się bycia samemu, że zatracamy siebie na rzecz innych. Dosyć już zmieniania się dla kogoś, to nie prowadzi do niczego dobrego. Chęć zmian powinna wychodzić od nas samych, i być wewnętrzną potrzebą. Dlatego stawiam na rozwój osobisty. Sesja zdana tak pięknie, że sama się nie spodziewałam. Wszystko w pierwszych terminach i z pięknymi ocenami. Chociaż smutno jest w dalszym ciągu, że to już. Etap mojego życia z etykietką "studia" powoli dobiega końca. To jest ten moment kiedy pora się zastanowić na poważnie "co dalej?".

Póki co po raz kolejny zmieniłam mieszkanie, i intensywnie poszukuję pracy. A nie jest to wcale takie łatwe :P Dzisiaj zmierzam na swoją n-tą rozmowę rekrutacyjną. Sobie i wszystkim w podobnej sytuacji życzę powodzenia. Bo chyba się przyda ;)

A tak poza tym to Mundial nie daje mi spać. Wyśpię się po mistrzostwach.