Sudety zostały tylko wspomnieniem , dalekim odleglym
. o czym bym chciała napisać- to wiem bardziej nie wiem jak zacząć
. czy znasz to uczucie kiedy niby wszystko jest dobrze? kiedy na pierwszy rzut oka wszystko sie układa? no właśnie a jednak czujesz że czegos ci brak .
Tylko czego?
nienawiść i obrzydzenie do siebie wróciły jak bumerang. Codziennie dochodze do beznadziejności.
Nie potrafie żyć w społeczeństwie ,jest okrutne. a z drugiej strony nie moge bez niego zyć.
Jak to sie stało że osoby które nadawały nam głebszy sens , tak szybko zamienily sie w nieznajome postacie.Jak potrafimy przejść obok nich obojetnie.
Umysl szaleje ,nie potrafie go wyłączyć, a im bardziej próbuje tym głośniej wszystko słysze.
Jedna myśl racjonalna mi chodzi po głowie - przetrwać. Przetrwać jak wszystko wczesniej . Jak mantre : przetrwać , przetrwać.
Los wkońcu musi sie odwrócić .
Depresji nie wyleczy ani "Weź się w garść!", ani "Skończ jęczeć!". Nie da się jej pozbyć wzmożoną pracą, na stałe zagłuszyć wyjściami ze znajomymi, wyleczyć samym wyjściem z domu. Depresja jest wyjątkowo tolerancyjna i mało wybredna: bierze się za młodych i starych, rodziców i bezdzietnych, pracoholików i bezrobotnych. Tych, którzy już na pierwszy rzut oka zdają się krusi i tych, którzy na myśl przywodzą prący wciąż naprzód czołg. Tych, którzy głośno śmieją się w towarzystwie, a potem płaczą w domu i tych, którzy tylko w bezpiecznych czterech ścianach są w stanie zmusić się do uśmiechu. Depresja nie kategoryzuje problemów na "ważne i ważniejsze". Nie zawsze pozwala myśleć racjonalnie. Nie obchodzą jej cudze argumenty: "Nie wyglądasz jak ktoś załamany". Depresja lubi, gdy się ją bagatelizuje, wyśmiewa, gdy się z niej kpi- łatwiej jej wtedy po cichu rosnąć i rosnąć, aż zupełne jej wyplenienie zdaje się niemożliwe.