Chcialabym wrocic do momentu ze zdjecia, gdy na nie patrze widze osobe ktora chcialabym zobaczyc teraz przed lustrem.
Co sie wydarzylo od poprzedniego wpisu ?...
Dużo się zmienilo .
Ludzie ktorzy byli na poprzednim zdjeciu ...ich już nie ma.
Ludzie z ktorymi wzbijalam sie po za granice moich mozliwosci ,dzieki ktorym dzis wiecej potrafie ,dzieki ktorym...juz mnie tam nie ma.
A gdzie jestem?
Jeszcze nie wiem .Trafilam do miejsca ktore znow jest wyzej niz ja moge siegnac . Ja cukiernik a raczej ktos kto go usilnie udaje, staje w miejscu ktorego nie zna. Gdzie kuchnia jest glownym sercem miejsca, a cukiernia raczej watroba .w miejscu gdzie znow zaczyna od raczkowania , co usilnie jest powtarzane (napewno przeze mnie) . W miejscu z ktorego ucieka ,odlicza godziny, modli sie by nie musiec sie pokazac. Jaki jest sens takiej pracy ? Sa dwa wyjscia: albo sie nie meczyc,znalezc cos, albo zacisnac zeby i miec nadzieje ze bedzie lepiej. Tylko ze ja juz nie mam nadzieji...
Od ostatniego wpisu zdazylam otworzyc sie bardziej niz kiedykolwiek i zamknac dodajac kolejny zamek do kolekcji.Tym razem juz porzadny antywlamaniowy. By miec pewność bezpieczeństwa.
Kim jest kobieta ze zdjecia ? Czy kiedyś ja poznam?
To boli,strasznie .Wystarczy iskra i poczuć można ból w każdym zakątku ciała.Zwinieta w kulke czekam aż przejdzie, aż ustanie. Gdy ustaje zostaje tak by nie podnieść się za szybko. Ale to i tak wraca. Nigdy nie jestem na to gotowa. Blądze myślami, wszystko we mnie krzyczy.Tylko jakoś ja nie mam sił krzyczeć. Leże nie ruszając się ani odrobine. Z otwartymi ustami,które już nie wypowiadają słów. Wypowiadają niemy lament, który jest tak gęsty że możnaby go zbierać w probówki i sprzedawać szczęśliwym ludziom.Już nie umiem się bronić. Pozostaje tak zwinięta z zamknietymi oczami, czekając na nastepny atak. A wiem, że on i tak wróci .
Rozpadam się w stos plonacych kartek papieru. Nawet gdy je pozbieram ich składanie nie bedzie mialo najmniejszego sensu.
Tak wiec Boże daj siłe by popiuł jeszcze kiedyś komuś sie przydał.
Ewa.