Usiądź. Zamknij oczy. Wsłuchaj się w bicie swojego serca. Czujesz te powolne uderzenia?
Teraz pomyśl o czymś, co ostatnio było powodem Twojego płaczu. Teraz bije szybciej, prawda?
Boli. Wszystko przerywa Twoje bezsilne serce i tłucze na miliony kawałków szklaną osłonę
odpowiedzialną za wszytkie emocje tłumiące się w Tobie od dawna. Rozklejasz się, płaczesz
po raz kolejny, przy tej samej piosence, która od zawsze przywołuje tylko tą jedną, najważniejszą
sytuację. Krokodyle łzy swobodnie spływają po drżących policzkach. Dlaczego płaczesz? Przecież
zawsze byłaś wesoła. Każdego utwierdzałaś w przekonaniu, że jesteś szczęśliwa i nic nie jest w
stanie tego zniszczyć. Starałaś się być twarda i nieugięta. Kłamałaś? Nie, udawałaś. Całkiem nieźle
wychodziło Ci granie zadowolonej nastolatki, która chwyta każdą chwilę. Nikt z Twoich znajomych
nie pomyślałby, że jesteś w tak opłakanym stanie. Potrzebujesz tej pomocy. Oczekujesz wsparcia,
jednak powoli przestajesz wierzyć, że kiedykolwiek je otrzymasz. Warto było udawać inną siebie?
Teraz nikt nie zrozumie, dlaczego z dnia na dzień zmieniłaś się we wrak człowieka. Większość
stwierdzi, że jesteś na tyle silna, by samej poradzić sobie z problemem - przecież dla Ciebie
to błahostka. Jak jest w rzeczywistości? Cholernie Cię to męczy. Nie umiesz wyrzucić tego na
zewnątrz, jednocześnie nie potrafiąc tłumić tego w sobie dłużej. To Cię burzy. Zabija powoli,
od środka, doszczętnie niszczy każdą iskierkę nadziei pojawiającą się na drodze. Chcesz tego?
Chcesz, żeby Twoje beznadziejne problemy zniszczyły wszystko - uczucia, marzenia, radość, relacje?
Więc dlaczego zaszywasz się w czterech ścianach i zamykasz w sobie, nie pozwalasz sobie pomóc?
Wszystkim dookoła dajesz wspaniałe rady, szkoda, że sama nie potrafisz ich wykorzystać.
Ironiczne podejście. Racja, łatwiej mówić, trudniej zrobić. Jednak mimo wszystko, w tej chwili,
właśnie teraz - wstań. Otrzyj łzy i spójrz w lustro. Wykrzycz, że jesteś w stanie podnieść się
po upadku. Pogódź się ze sobą i własnym sumieniem. Ciesz się każdą małą rzeczą, bo dzięki niej
odniesiesz sukces. Jeszcze nie wstałaś? Wierzę w Ciebie. Podnieś tyłek i przestań użalać się nad
swoim życiem - za kilka lat będziesz się śmiać z dzisiejszych problemów, bo rozwiązałaś je szybciej,
niż Ci się wydawało. Stwierdzisz, że zbyt wiele minut zmarnowałaś na smutek. Poszukaj jakichś
pozytywów - nabierasz doświadczenia, zaznajesz goryczy. Uwierz, że zawsze po burzy wychodzi słońce.
Wstałaś? Wiedziałam. Wiara czyni cuda.