Na świecie codziennie ktoś się rodzi. Codziennie ktoś umiera. Wielu wspaniałych ludzi
z naszego społeczeństwa walczy o najcenniejszą rzecz. Walczą z najgorszym wrogiem w szpitalach.
Każdy ma swój czas na ziemi, niektórzy muszą go skracać. Umierają, bo nikt nie ma warunków
do pomocy. Nie można w żaden sposób przywrócić ich do normalnego życia. Tak wielu ludzi cierpi
z powodu swojej choroby. Tak wiele rodzin musi leczyć rany w sercu przez odejście jednej z
najważniejszych osób w swoim życiu. To niesprawiedliwe, prawda? Potrafimy tylko brać, myślimy
tylko o sobie. Mało kto tak naprawdę kiedykolwiek odważył się zrozumieć człowieka od lat chorującego
na białaczkę. Nikt nie zaryzykował, żeby choć na jeden dzień poczuć się jak niewinne, bezbronne
dziecko, którego szpital jest drugim domem. Niewyobrażalne, jak wiele możemy zrobić przez
okazanie choć odrobiny empatii. Jeśli nie uratujemy komuś życia, przynajmniej zmniejszymy
siłę upadku jednej z dusz. Na szczęście istnieją ludzie, dla których nawet zupełnie obcy ludzie
są ważni, którzy potrafią przeciwstawić się grze ze śmiercią. Wolontariusze od lat starają się
wspierać osoby walczące o swój dar. Niejednokrotnie osiągnęli swój cel, jednak nadal się nie poddali.
Walczą za tych, którzy powoli tracą siły. Z zimną krwią kopią po twarzy beznadziejną postać w
czarnej płachcie i kosą w ręku. Pamiętają o wszystkich którzy odeszli i dbają o innych, by cieszyli
się tym co mają, nawet jeśli niedługo stracą swoją szansę. Najgorsze w życiu wolontariuszy jest
to, że niekiedy muszą pożegnać się z osobą, którą zdążyli dogłębnie poznać - do której się przywiązali.
Wtedy muszą zdać sobie sprawę, że już nigdy nie spotkają identycznej osoby. To trudne. Szczególna
uwaga należy się wolontariuszom z hospicjów. Jak silną muszą mieć psychikę, by prawie codziennie
żegnać się ze swoimi podopiecznymi. Jak ciężko musi im się żyć, skoro nie mają pewności, że
następnego dnia zobaczą uśmiech jednego ze swoich przyjaciół. Muszą pogodzić się z tym, że
każdy musi posmakować świata, jednak nie wszyscy otrzymują od losu tak dużą szansę. Niektórym
zabraknie czasu, wielu już zabrakło. Smutne jest to, że nie potrafimy docenić życia, dopóki
śmierć nie dotknie naszej dłoni. Narzekamy na wszystko, nigdy nie cieszymy się z małych rzeczy.
A przecież powinniśmy pamiętać, że duża część z nas nie ma odwagi wstać rano bez stresu,
pocieszyć się, że jednak będzie dobrze, że poradzą sobie z przeciwnościami losu, wygrają
bitwę i wyjdą z tego z podniesioną głową.