Londyn 2008 - zdjecie pierwsze.
Po 2 tygodniach (rownych) dostalismy pierwsze days off (wolne), tak wiec postanowione zostalo, ze jedziemy do Londynu. Zaliczylismy z Karolina wszystkie najbardziej znane miejsca - ale to nie wszystko. Mamy jeszcze w planach inne i to wcale nie byle jakie :p Ale co ja bede meczyl odwiedzajacych takim czyms.
W pracy zapierdziel, chociaz pracujemy part time. Mimo wszystko swiadomosc ze portfel staje sie grubszy dodaje nam otuchy i gdy wracamy do domu, zabieramy sie do robienia obiadu - juz z wieksza ochota. Pozniej nalezyty odpoczynek - cos tam jeszcze bardziej scislejszego (no comment) i konczymy nasz piekny dzionek. Powiadam jednak: nie jest zle - jest bardzo fajnie :)
I tym opytmistycznym jakze akcentem koncze ta dziwnie juz dluga notke - poniewaz ide spac - a jutro drugi day off i byc moze kolejne zdjecie. Nie wazne i tak wiem ze nie bedziecie czekac :)