zdjęcie jeszcze z wakacji, z moim bratem Dzidźkiem. wtedy było fajnie.
Jak zwykle siedzę nad tą klawiaturą i próbuję stworzyć cos "mądrego", niestety nie wychodzi. Bo wszystkie moje mądrości sprowadzają się do tego, że jest beznadziejnie, jestem wykończona szkoła itd.
A wcale, że nie. Znaczy niezupełnie. Szkoła jak szkoła męczy, ale naprawde cudownie jest siedzieć z takim Patykiem i Zoszką i smiać się z niczego. Przeżywać moją obsesję, moje nastroje zmieniające się co 5 minut, ofiarność Zoszki, patykowość Patyka? Sorry Pat, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że z Ciebie nigdy się nie śmiejemy ;D Jeej naprawdę jest fajnie. Chociaż na chwilę obecną jestem tak strasznie padnięta hiszpańskim, i siedzeniem w kolejce u ortodonty. Pocieszeniem jest to, że jutro mamy na 12.30, a minusem jest to, że zaczynamy z romualdą. ale fuck it ;> damy raaadeeee co nie?
dobra dobra, lecę na tap m.