<3
"Stała zakrwawiona na środku szpitalnego korytarza.
Rozłożone w bezradności dłonie,mokre od deszczu włosy i łzy na twarzy.
Podszedł do niej policjant i złapał ją za ramiona.Trzęsła sie niesamowicie...
Dotkneła dłonią ust,brudząc się przy tym krwią.Spojrzał na nią pytającym wzrokiem i czekał. Stali tak jakieś trzy minuty,ąż w końcu dziewczyna sie odezwała.Mówiła bez ładu i składu. 'Strzelił. Dostał w klatkę.
Strzelił do niego!.Do braciszka. Mojego braciszka. On upadł i bardzo sie...
Miał dreszcze.Mówił, że mu zimno.Leciała krew,duużo krwi. A póżniej ktoś przyjechał i odciągnoł mnie.Nie zdążyłam,powiedzieć mu...
Jak Bardzo go Kocham.
I jestem tutaj.Ja nie wiem gdzie mam iść.Nie wiem co mam robić. 'szeptała,zsuwając sie na podłoge.Łkała głośno,pózniej coraz ciszej i ciszej,
aż całkiem umilkła,zatapiając wzrok w zakrwawionych dłoniach.
'Oni przyszli. Lekarze. Powiedzieli , że Nie żyje. Tak o. po prostu .
Nie żyje
'krzyk rozdzierał jej gardło' "