W życiu to jest tak, że ludzie siedza na swoich tyłkach przed telewizorem zazwyczaj w wygodnych samochodach i czytajacc czy sluchajac wiadomosci zastanawiaja sie czy bog isnieje, bo przeciez ktos na swiecie jest glodny a jakies dziecko placze. Mowia boga nie ma, mowia niesprawiedliwy jest. a siedza obok swoich bliskich ktorych zjada codziennosc, zapominaja dotknac druga osobe, spojrzec, jej w oczy. usmiechnac sie powochac ubrania czy zaczesac smarkaczowi wlosy za ucho. i kto tu jest niesprawiedliwy? moze zeby doceniac zycie trzeba miec w sobie troche niepoprawnej namietnosci , troche z łajdakai dotykac zycia czasem zbyt mocno, czasem krecic sie na pustej karuzeli. wchodzic nieproszonym i dotykac rzeczy ktore nie sa dla nas Mam przy sobie najlepszych i najpiekniejszych ludzi na swiecie, ktorzy sa tez najgorsi zarazem i w kazdej z tych cech dobrych i zlych widze boga i taka milosc, ktora mozna jesc jak japko a zarazem nie mozna jej zobaczyc i mozna w nia watpic, mozna splunac smialo albo po prostu sie w niej grzac, wybor zawsze lezy w czlowieczych rekach hehe