Moskwa w latach trzydziestych ubiegłego wieku.
Rządził nią totalitaryzm.
Dążenie do podporządkowania sobie społeczeństwa przez
codzienny terror był już codziennością.
Bułhakow w swojej powieści pt. "Mistrz i Małgorzata" podkreśla pewne absurdy, które nie zadziwiały ludzi.
Nawet kot stojący na tylnich łapach, próbujący skasować bilet
nie był niczym nadzwyczajnym.
Szatan był przedstawiony jako postać dobra, która karze złych.
Nie można powiedzieć, że czynił źle.
Wszakże, był dobry dla tytułowych bohaterów.
Plan akcji dział się na scenie realnej i metafizycznej.
Skłaniający do refleksji był sa fakt, że Woland niszczył to
co zepsute. Puste i zgniłe od wewnątrz.
Był on jednak świadomy słabości ludzkiej, jednak sam dążył
do tego, by każdy dostał to na co zasłużył.
Berlioz znikł w odmętach swojej nieświadomości uwarzając,
że po śmierci ciało jest bezwładne i nic już nie pozostaje
po człowieku.
Diabły w powieści podkreślają też sam fakt, że Bóg tak
na prawdę istnieje.
Pod względem zachowań były ukazane w tradycyjny sposób.
Psociły, psuły, ingerowały w życie innych.
Mając przy tym dodatkową frajdę.
Jednak nigdy swojej mocy nie wykorzystały w nie czystych celach.
Czasem jednak lubiły się zabawić.
Przykładem może być sama scena kiedy po swym przedstawieniu,
nic sobie nie robiły z tego, że kobiety odprawiały striptiz
na środku ulicy. (metafora)
Reasumując i nie przedłużając. Szatan został
ukazany jako sędzia, który za złe karze, a za dobre wynagradza.
Śmieszne czyż nie?
Sama lektura mnie ni powaliła.
Jednak wątek diabelski był według mnie wspaniale dobrany.
Myszka Lulu ~