Próby nadania literackości własnemu życiu - piękne pole do popisu!
Wystarczy dzisiaj garść fantazji i powrót do domu. Morze było spokojne, a ja już nie chcę spokoju. Teraz potrzebuję czasu i marzeń.
Lubię polegać na samej sobie.
Chciałabym na moment zamknąć świat w splecionych dłoniach. Lekko podnosząc któryś z palców obserwowałabym jego zmiany. Czasami, w chwilach złośliwości, pochylałabym się nad umywalką. Ostre strumienie wody mieszałabym z łzami. To nic, że niszczyłabym wszystko. Świat należałby do moich rąk.
Widzę cię, jak topisz się wraz z innymi. Twoje usta z trudem łapią powietrze, głowa wynurza się, ciało rozpaczliwie szuka podparcia. Nie cieszy mnie to. Ale nic nie mogę zrobić.
Katastrofa, myślisz. Śmierć.
Masz rację.