muszę się przyzwyczaić, że w moim życiu nic nie jest pewne i stałe.
marzec był zły pod każdym względem... za to kwiecień ;)))
zaczynamy od nowa wszystko, zamknęłam pewne drzwi,
albo one zamknęły się przede mną, ale może to i dobrze.
życie kolejny raz udowodniło mi, że mogę liczyć tylko na siebie,
a ja przyjęłam to na klatę i jak na razie świetnie sobie radzę.
jest przemiło. dziś pojeździłam "mojego" kolorowego potwora i rudą torpedę.
o ile stare było dobre, to nowe jest jeszcze lepsze.