Ja wolę byc ostatni, zamiast zostać na przedzie,
przynajmniej nie muszę się wciąż oglądać za siebie.
Blisko słońca na niebie, według własnej elipsy,
podróżują moje plany, słowa, sample i myśli,
codziennie rano patrząc w przeznaczenia lustro,
sam siebie oszukuję, widząc w marzeniach cud, ziom
tak zamieram krótko, kocham stać bez ruchu, myślę jak
ludzie dodają tyle kłamstwa do uczuć?
Nie chcę współczuć nikomu, jak i nie chcę współczucia.
Wierzę, że sam wybieram w jakich drepczę tu butach,
Wolę być ostatni, ale mieć luz i jaja,
utrzymać mózg na fali, jak mróz w himalajach,
Nie myślę o problemach, nie ma tego złego, jeśli nawet
nie ma przebacz.
Nie ma tego złego, czego nie ogarnie wiedza,
nie kradnę, a zabieram twój czas bezpowrotnie,
każdą płytą chcę dać ci ironie, brat
łatwiej zapomnieć, trzymać nastrój na codzień,
co by się nie działo, wiarę zawsze mam tu ziomek
Dawno nic nie dodawano