Niedziela.

Ilekroć przyglądam się otoczeniu wyobrażam sobie co by było, gdyby pojęcia zazdrości, zawiści i innych pochodnych były nam zupełnie obce. Z  uśmiechem na twarzy przeglądam się tego co mnie otacza i wychodzę założenia, że nic nigdy nie sprawi aby to uległo zmianie. Długoletnie przyjaźnie ,wielkie miłości kończące się niepowodzeniem ,obwieszane są wrogością ,nienawiścią ,zażyłością. Opinie przypinane innym są coraz bardziej śmielsze, opinie ,które są wydane przez osoby które kompletnie nie mają pojęcia o tym o czym mówią. Nigdy nikomu nie dogodzisz i nawet chyba nikt nigdy nie próbował tej "dyscypliny". Czasami przychodzi nachodzi mnie myśl ,że zamieniamy się w gburowatych ,nudnych ludzi, którzy robią wszystko pod Siebie i dla Siebie często kosztem innym. I nie twierdzę ,że pisząc to jestem idealna i narzekam , skąd sama zauważyłam że staje się bezradna w sytuacjach kiedy ta bezradność jest najmniej pożądanym elementem układanki jakim jest życie.