Przyjechał i odjechał był ze mną na tydzień nie będzie go 2 miesiące. Z jego słów nie trudno wywnioskować że jest mu tak lepiej powinnam cieszyć sie jego szczęściem i jest tak tylko w pewnym stopniu moje nie szczęście mi to utrudnia
Nie wiem co mam robić co mysleć jak sie zachowywać wraz z jego wyjazdem znowu umarło we mnie wszystko nic mnie nie cieszy nie wiem na prawdę co mam zrobić ze soba chodzę z konta w konto każdy wieczór spędzam sama. Jest mi źle kiedy nie pisze i jedank zerkam co chwile na telefon a tam cisza ale z drugiej strony kiedy on przesyła mi jakies uśmieszki szlak mnie trafia, więc jak to jest potrafię cieszyć sie jego szczęsciem czy nie
Bardzo przytyłam czuję się bardzo źle w swoim ciele zajadam smutek pustke i tęskote nie moge dalej tak postepować bo wiem że pózniej bedzie mi jeszcze gorzej. Wróce chyba na siłownie bo zwariuje jak kiedyś w mojej samotności
Chciałabym kogoś kto porozmawiałby ze mną o tym o tej sytuacji w której jestem teraz bo jest coś nie tak skoro mam chwile w których czuje że nie dam rady wytrwać w tej samotności przez 4 lata
Chciałabym aby listopad był lepszy chciałabym stać się w nim drobną kruszynką i na nowo ujrzeć światełko które sprawi że chociąż w małym stopniu znowu będe cieszyc się ze wschodu słońca
zrobie wiele nie mam nic do stracenia moj czas i tak jest wolny .
Od rana szkoła potem siłownia i sen -- plan na listopad i kolejne 4 lata ??