WALKA.
Zawsze wszystkim powtarzam, że ważna jest w życiu walka. Mieć coś czego się broni, o co się walczy. To buduje charyzmę i naszą siłę. Jeżeli często odpuszczamy i poddajemy się bez walki, to stajemy się mięczakami, którymi wszyscy rządzą i którzy nigdy nie osiągną czegoś wielkiego i wymarzonego.
Trzeba walczyć o coś, co się kocha. Jaki jest sens tego, że jeżeli coś tracimy a kochany to całym sobą, to mamy tak po prostu to zostawić? To nas unieszczęśliwia jeszcze bardziej.
Stajemy się coraz bardziej bezradni, z każdym dniem kiedy mówimy NIE walce.
Ale czasami trzeba odpuścić. Czasem nawet największa walka jest z góry przegrana. I wtedy nie warto się stawiać, bo świadomość porażki może nas przerosnąć. Gorsze od przegranej walki, jest jej nie podjęcie. Ale czasem się po prostu nie da. Nie mamy w sobie tyle siły, bo wiemy, że to byłaby ciężka walka.
Nie ma rzeczy niemożliwych i zawsze uważałam, że jeżeli się coś bardzo kocha i walczy się całym sercem, to po czasie się zwycięża. Nawet jeśli trzeba przejść przez prawdziwy ogień.
A mimo to, czasem brakuje tej siły.
Są takie gówna, których nie da się naprawić. Jeżeli spieprzyliśmy coś porządnie, to musimy żyć z tym ciężarem wiele tygodni, czasem miesięcy. Dopóki sumienie nie przygaśnie, umysł nie zapomni i nie wypełni tej pustki czymś innym.
Trzeba żyć dalej, iść dalej i uświadamiać sobie każdego dnia, że nie podjęliśmy walki nie dlatego, że jesteśmy tchórzami, którym nie zależy,
lecz dlatego, że ta walka pozbawiona była sensu.
I najważniejsze, to nie dać się złamać. Nie pokazywać, że jest nam źle. Jeżeli ludzie uwierzą, że mamy się dobrze, to będą nas traktować tak, jakbyśmy rzeczywiście mieli się okej. To o wiele lepsze od ciągłego współczującego wzroku.
Trzeba umieć unieść ciężar bólu samemu.
Nawet jeżeli waży tonę.