photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 STYCZNIA 2010

: )

To lubię.

To o czym mam zamiar napisać jest zaprzeczeniem tytułu. Czemu tak dziwnie? Z bardzo prostej przyczyny. Jako człowiek zaliczający się bardziej do umysłów ścisłych, zawsze bardziej lubiłem mnożyć niż poprawiać błędy, nienawidziłem nigdy przedmiotu jakim jest język ojczysty (choć w Liceum jest już inaczej). No może nienawiść to zbyt wielkie określenie, nazwać to trzeba raczej olewaniem sobie tego co to nauczyciel do mnie mówi, a słyszę wszystko!

Na TEJ lekcji jednak uważałem, bo gdybym nie uważał to byście tekstu nie czytali. O co mnie się rozchodzi? O kilka(dziesiąt) linijek tekstu, który spłodził (co za określenie, musiał się chłop zmęczyć) niejaki Adaś Mickiewicz jakieś 200 lat temu, pod dźwięczną nazwą "To lubię". Na początku myślałem, że będzie pisał po prostu co on tam lubi, a że z niego chłop był to jakieś kosmate myśli mi przyszły do głowy. Ballada (bo tak to państwo poloniści nazwali) opisuje jednak scenkę dziwną. Nie będę się nad Wami znęcał i skrócę Wam te kilka(dziesiąt) linijek (dla maturzystów jak znalazł).

Przez góry i lasy szerokie jedzie sobie ktoś na koniu, dociera do miejsca strasznego, stara dzwonnica, krzaczory starych malin, a za nimi stary, opuszczony cmentarz z powyłamywanymi (ciekawe czy ktoś to czyta na głos :)) grobami, taki straszny, kumacie o co chodzi. I teraz jest moment w którym nie wiem bardzo o co chodzi. Jakieś ciała bez głów się wałęsają, gdzieś tam wędrują sobie same głowy i takie tam straszydła. No i nasz jeździec jedzie sobie przez to szkaradne miejsce, gdy na mostku koń mu staje (ekhm, bez momentów, panie Adaś) i łamie dyszel (ten koń to chyba nafaszerowany małymi, niebieskimi tabletkami był). Jeździec zamiast przeklinać, wypowiada to tajemnicze: "to lubię" i jego oczom ukazuje się zjawa, której na imię Marylka. A jako, że jej się chyba nudzi to opowiada naszemu jeźdźcowi historię życia. A było to tak: Marylka była młoda i atrakcyjna (czytaj: seksbomba), a jej mamusia szuka dla niej mężusia. Niestety córka jest wybredna i odrzuca wszystkich, łącznie z niejakim Józiem, młodym chłopaczkiem, który się wysłowić nie umiał. Wiecie takie sierotka, zasmarkana, ubebłana, itd. Jako, że Marylka odrzucała wszystkich, to i naszego Józia, który umarł z miłości (jak można umrzeć z miłości? Chyba samobója strzelił). I tutaj jest drugi moment, w którym albo zjawa Józia przychodzi do Marylki i zabiera ją z tego padołu, albo Marylka umiera ze starości i dopiero w tamtym świecie czeka na nią zemsta Józia. A zemsta jest straszna. Marylka cierpi w czyścu, dopóki w tym strasznym miejscu nie zatrzyma się nikt i nie powie "to lubię". I zataczamy koło. Jeździec wypowiedział te słowa i Marylka może zasilić grono aniołków.

Takie to jest moje streszczenie. Dla mnie jednak jest kilka rzeczy niezrozumiałych. Bez sensu jest odbierać sobie życie, z powodu miłości. Nie wiem zresztą czy to jest miłość, może tylko zauroczenie, bo jeżeli Józio nie umiał wypowiedzieć kilku ciepłych słów do Marylki, to jak mógł ją poznać? Chyba miłość platoniczna to była. Potwierdza się moja opinia o poetach, że przed napisaniem, to albo chlają do nieprzytomności, albo coś ćpają i kończy się tym, że mają natchnienie.

Jeżeli cały ten romantyzm taki jest to ja dziękuję. Niektórzy powiedzą, że to tylko wiersz i nie ma sensu brać sobie tego do serca. Ja bardzo przepraszam, ale żeby stworzyć coś takiego to znaczy, że trzeba w takie rzeczy w jakimś stopniu wierzyć. Po za tym apeluję do państwa polonistów o usunięcie tego czegoś z podręcznika, bo to wywołuje depresję i myśli samobójcze. Aa! malo miejsca! Fuck! Cdn

 

Nara

Komentarze

~dzbanek wpisz swój komentarz ...czemu tylko 2 z tego sprawdzianu dostales ?
18/02/2010 0:36:16