Kurwa!
Pozwoliłem sobie zacząć tym właśnie magicznym słowem, gdyż doskonale ono komentuje dzisiejszy dzień.
Jestem sam we wszechświecie. Nie ma NIKOGO, was nie ma, jestem ja, kurwa, ja, tylko JA! I wcale nie jest mi z tym dobrze.
Dzisiaj szedłem przed siebie, doszedłem 200m za przystanek, za hubal i wróciłem na dworzec, a wszystko po to, by obalić mą tezę. Gówno! Nie udało się.
Czasami tak bywa, że ciężko rozmawiać z innymi ludzikami (których i tak nie ma). Ja tak mam zajebiście duuuzo czasu już. (tu motyw z manny) Pewnie spytacie ile to jest 'zajebiiiscie duzo'? Otóż jest to tak hmm...w chuj i trochę.
Nie potrafię rozmawiać z ludźmi, patrzeć im w oczy, przebywać z nimi. Czasami interpretuję to jako chorobę psychiczną, ale dochodzę do wniosku, że po prostu jestem w trudnym (XXI) wieku i to dlatego.
Piszę to sam dla siebie, bo, jak już wcześniej wspomniałem, was nie ma, więc nie musicie tego czytać. Kurwa, kolejny bezsens, to po co ja piszę o tym, że wy tego czytać nie musicie?
Nie, nie obrażam nikogo, po prostu jestem sam we wszechświecie i nie mam kogo obrażać, a i przecież czasami trzeba zrobić odchył od normy, sobek też może. "popowy jest też papież, kiedy błogosławi macierz". (ale jego też nie ma)
Nie ma nawet ludzi na zdjęciu, ale ciiiii...
Ale kiedyś było kilkoro ludzi, teraz może i są, ale tylko troszeczkę. Nie no, są i to bardzo, jest ich dwoje. J i OG ; )
No i kilkoro ludzi jest takich zamglonych, ze prawie są, ale to nie będę wymieniał.
"A na koniec tej fanfaronady
wyskakuje z mej szuflady
Egzystencjalny Paw..."
Do widzenia się z państwem!
Ups, sory, was nie ma.