W oczekiwaniu. W ciągłym oczekiwaniu na kolejne spotkanie. Na kolejny uśmiech, na kolejne "do zobaczenia". Miło jest czekać na coś takiego, nie powiem - ale ile można?! Ja chcę już, teraz, w tej chwili!
Chwilowa przerwa w pisaniu i już nowe zmiany/problemy. Dlaczego ten czas płynie jednocześnie niosąc z sobą następne zagwozdki? Mimo, że brak mi już motywacji, chęci, siły - nadal idę do przodu. Nie poddam się póki żyję. (Może to zbyt dobitnie powiedziane, więc - nie poddam się, póki mam o co walczyć.)
Chciałabym dać mojemu zmęczeniu nade mną górę, ale ... jeszcze jeden dzień. W poniedziałek po południu będzie już wszystko jasne. Przekonam się wreszcie czy walczyłam dla zwycięstwa czy tylko i wyłącznie dla honoru. Oby wyszło że jedno i drugie wywalczyłam...