Nie mam określonej wiary i nie cierpię z jej braku.
Nie mam w garażu ferrari, trzymam tam zwłoki łaków.
Nosferatu, mój atut, to bycie ziomkiem,
Który wierci dziurę we łbie i pije mózg przez słomkę.
Zarażam trądem to zabójczy jad kobry,
A ty wybałuszasz gały jakby wypadł ci odbyt.
Nasi ludzie to łotry, mam prostą matematykę typie,
Chirurgiczne cięcie od jaj po grdykę.
Piję wyskokowy likier, i muszę Cię oświecić,
Że jestem przeciw temu, żeby słuchały mnie dzieci
Dzisiaj, bajkowy krecik trafi do sokowirówki,
A jego linia życia będzie prosta jak równik.
Mam okrutny styl, gram w zośkę płodem,
I słucham przy tym metalu, jak ten typ co ruchał Dodę.
Odejdź jeśli masz problem, możesz z drapacza chmur
Skoczyć mi z otwartym ryjem na sterczący chuj.
To zbiór chorych wierszy, które są tak słodkie,
Że kobiety będą przy nich wciskać srom w zalotkę.
Uderzenie młotkiem w twój pusty łeb
You can't kill me,cuz I'm already dead !
Brain Dead Familia tapla się w twoich flakach.
Mam teksty napisane alfabetem Zodiac'a.
Nie ma miejsca dla atrap. W górę łapy to napad!
Czarna plaga, masowa zagłada, pieśni kata (x2)