Odi
Życie bywa przewrotne i tym sposobem zamiast wymarzonego użytka mam... Odiego.
Widocznie tak miało być. Dwa miesiące szukał domu (jakim cudem?!) aż natrafiliśmy na siebie.
Nie mogę się napatrzeć. Wygląda jak marzenie, moje ulubione połączenie kolorów.
Kocham to klapnięte uszko, puch na głowie, miękką sierść, ogromne łapy i te mądre oczy <3.
Ten pies nie chodzi, on fruwa siedem metrów nad ziemią. Matka narzeka, że jest jak te wszystkie psy z książek typu "Marley i ja". Kto wie, może kiedyś napiszę książkę o nim :P. Na pewno nie można się z nim nudzić, ale niczego nie żałuję.
Zamiast Mańka, Joy i Emi mam teraz Rochera, Odiego i Jimmiego... Trzech muszkieterów.
Został jeszcze Robin, bo Pysia też nas opuściła w ostatnim czasie. Strasznie to wszystko przykre, ale szczerze mówiąc - nie mam czasu się smucić. Odi potrzebuje dużo zajęcia, Jimmy jest najzabawniejszym szczeniakiem jakiego miałam, a mając Rochera nie można się długo smucić.
Dzisiaj Odi i Rocher byli z rodzicami nad morzem. W końcu mam pływającego psa, podobno :P.
Jeszcze miesiąc wakacji, ale dla mnie skończyły się dzisiaj. Niestety mój powrót do Lapka skończył się z dniem dzisiejszym, ale mam nadzieję, że za rok powtórzę to znowu. Chyba tylko dzięki temu jakoś się trzymałam... Zobaczymy jak to teraz będzie. Póki nie dostanę planu zajęć, nie ma chyba czego zaczynać.Tutaj niestety zabrakło mi sił. Ale na nic moje starania, skoro i tak nie mogę nic zrobić. Czasem trzeba odpuścić aby nie zwariować. I tylko koni żal.