Nie wiem

Bałam się rano stanąć na wagę.

Kurde, dlaczego to musi być takie zjebane?

Zastanawiam się, dlaczego Luby skomentował post swojej byłej na fb. Mowił mi, że męczy go jak ona truje mu dupę gadkami w stylu "Ja się już nie zakocham, tylko ty" i wgl, że chętnie by się od niej odciał, a tu zong, bo skoro chce tak, to dlaczego jej o sobie przypomina? I dlaczego powiedział przed chwilą, że warto utrzymywać pewne znajomości? No ja pierdole.

I to ja wyjdę ta zła, bo się przejmuje nie wartymi uwagi rzeczami. Bo to przecież nic nie znaczy. I wgl dlaczego ja znowu się wkurwiam o nic?! Tak, o nic, a on strzeli focha, że mi smutno z tego powodu, chociaż przecież mu o tym nie powiem, bo mnie wyśmieje. Pojebane to. I jeszcze mi będzie jeszcze gorzej, bo zamiast mnie przytulić będzie patrzał z pod byka zły na moje humorki. 

A humorki mam od poczatku tego tygodnia.

Wgl mam taki wisielczy humor i za chuja nie mogę go poprawić. Nie wiem dlaczego. Zwykle wystarczy mnie rozweselić głupotami, żebym zaczęła się śmiać, a teraz nic.

Dobija mnie, że we wszystkich wyglądam okropnie.

Dobija mnie, że coraz więcej osób krzywo na nas patrzy. Szczególnie na mnie.

Dobija mnie szkoła, coraz więcej nauki, coraz mniej chęci.

Dobija mnie 18 na którą Luby idzie, kiedy on będzie pić, ja będę siedzieć w domu. A kwiecień będzie obfity w sporo 18, w większości to znajomi Lubego, ja moge isć jako przydupas, a to też będzie mi nie odpowiadać. Więc wyjdzie na to, że on będzie kursował szkoła-praca-impreza-kac-szkoła-praca... i może w piątki nasze spotkania. I jego opowiadania co to się nie działo.

Dobija mnie, że tak naprawdę nie mam komu się nawet wygadać. Nawet tutaj głupio mi to pisać. Poprostu nie umiem mówić, kiedy coś mnie boli.

Dobija mnie to wszystko. Nie wiem może okres mi idze i  tym razem mnie tak nie nastraszy.

Mam ochotę się trochę skrzywdzić. Ale Luby od razu zobaczy cięcia na ciele i mi żyć nie da. A naprawdę bardzo tego chce.

Ból fizyczny zaglusza ból psychiczny.

A kiedy bólu psychicznego nie można ogarnąć, to najlepiej sobie popłakać.

Chcę wyć z bólu!