Równo miesiąc do porodu przyszło mi spędzać w tak okropny czasie. Nie potrafię już cieszyć się z pachnących ciuszków w szufladzie mojej Córeczki,nie mam ochoty wybierać jej Misia-tulisia najbardziej mięciutkiego pod słońcem kiedy tam,gdzieś całkiem niedaleko nas jakieś dziecko drży ze strachu bo musi spakować się w plecak i iść z mamą w drogę zostawiając swój dom i swój piękny pokoik.
Myślami jestem z każdą kobietą, która jak ja oczekuje narodzin swojego dziecka. Tylko,że ja leżę w swoim łóżku. Ona siedzi w schronie.
Wczoraj był dla mnie bardzo ciężki dzień. Nigdy się tak nie bałam. Siedziałam w swoim ukochanym domu na wsi,gdzie znam i kocham każde drzewo i myślałam,czy za rok też tu będziemy,czy Hela będzie spała w wózeczku na podwórku wdychajac świeże,wiosenne powietrze czy może będziemy siedziały w schronie.
Obiecalismy Jasiowi,że weźmiemy go do Lublina na pokaz Lego. Czekaliśmy cały dzień na mojego męża bo przyjeżdża do nas drzewo na dach. Ja z tego stresu lezalam cały dzień a biedny Jasio chodził za mną krok w krok. Ja lezalam on leżał ze mną. Ja byłam w kuchni,on był w kuchni. Nie rozumie z wojny nic ale widzi napięcie i bardzo się boi. W końcu wyłączyliśmy wszystko. Pojechaliśmy wieczorem na Lego,Jasio był taki zadowolony! Biegał,skakał,ze wszystkim chciał miliony zdjęć :) byliśmy na Maku,później poszliśmy kupić zestaw Hot Wheels. W aucie zasnął z nadmiaru wrażeń. A ja nie mogłam się skupić na jego szczęściu. Cały czas myślami byłam z dziećmi z wieku Jasia,które teraz boją się samolotów i spadających bomb.
Ja wiem i rozumiem,że IIWŚ, że tyle nieszczęścia nas od nich spotkało. Ja to rozumiem,pamiętam o tym i już zawsze będę o tym pamiętać. Ale ból i śmierć niewinnych osób boli bardzo. I nigdy się na nią nie zgodzę. Mam nadzieję,że to wszystko się skończy. Już i tak pomimo jednego dnia wojny tyle rodzin spotkała tragedia. Tylu ojców i mężów nie wróci do swoich domów. Myślę też o ludziach po stronie rosyjskiej. O tych zwykłych ludziach takich samych jak my,którzy w dupie mają wojny i wstydzą się za to,co robi ten umysłowy spierdoleniec. Na nich to odbije się również. Widziałam demonstracje w Rosji.
Mój szpital prawdopodobnie będzie przystosowany na szpital dla uchodźców i rannych. Rozumiem to. Nie wkurzam się i nie latam jak poparzona. Dam sobie radę. Jeśli nie urodze tam to mam nadzieję,że na miejsce mojej Córeczki przyjdzie tam na świat jakieś dziecko z Ukrainy. Zawsze trzeba być człowiekiem. Nawet w czasie wojny.