- Ty jesteś moją szansą od losu - mówił i przytulał mnie do siebie, w autobusie linii sto siedemdziesiąt pięć, przy tylnej szybie, i całował mnie w usta, mimo że autobus był pełen ludzi. Pochylałam głowę, a on podnosił mi brodę i mówił:
- Niech wszyscy widzą, że cię kocham.
I wszyscy widzieli, a ja rumieniłam się z rozkoszy.
Za bezwstyd swojego męża się rumieniłam i z radości.
:) ;*
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika wronciaaa.