-Tato czy Marzena wróci? -zapytał Szymon a mi łzy same cisnęły się do oczu.
Przykucnąłem by być w zasięgu na równi wysokości jego wzroku.
-Wróci - odpowiedziałem to w co tak bardzo wierzyłem.
-Kiedy? - kolejne pytanie. Nie mogłem go okłamać.
-Sam tego nie wiem..ale wróci napewno za niedługo- dodałem pośpiesznie gdy spuścił głowę na dół a dolna warga zaczęła mu niebezpiecznie drżeć.
-A jak zostawi mnie tak jak mama...? - jego głos balansował już na granicy płaczu.
Przytuliłem go mocno do siebie.
-Głuptaśie o czym ty mówisz? Marzenka wróci, zobaczysz. Obiecuję.
-Ona też obiecywała a mnie zostawiła..-wychlipał.
-Nie zostawiła do końca życia tylko..na jakiś czas.
Oderwał się ode mnie i spojrzał mi z nadzieją w oczach:
-Tatuś ale...ty mnie nigdy nie zostawisz?
-Nigdy- odpowiedziałem po czym znów go do siebie przygarnęłem by nie widział łez które teraz spływały po moich policzkach.
***
-Jak się czuje? - zapytał poważnym tonem Szymon tego osiłka wchodząc do pomieszczenia.
-Trudno odgadnąć. Chyba źle bo coś nie chciała ze mną rozmawiać - odparł znów śmiejąc się głupkowato.
-Kosa idź tam na doł. Trzeba załatwić formaloność.
Kosa. Co za ksywka -pomyślałam z ironią. Tymczasem "kolega" Kosa popatrzył na niego zdziwiony. Zapytał szyfrem.
-Podwójnie?
-Nie. Narazie pojedynczo. Decyzja szefa -odparł chłopak krótko.
Nic nie odpowiedział więcej tylko wyszedł zostawiając mnie samą z Szymonem. Chłopak otworzył drzwi upewniając się że nie ma nikogo po czym usiadł obok mego łózka. Uśmiechnął się słabo.
-I jak ?
-Em już dobrze. Możesz mnie już zaprowadzić do Michała?
Widziałam że jego uśmiech zastyga.
-Co jest? -zapytałam widząc jego reakcje na moje poprzednie pytanie.
-Bądź gotowa - odparł tylko po czym ruszył do wyjścia.
-Ale Szymon!...-nie zareagował zostawiając mnie samą z mętlikiem w głowie.
Miałam złe przeczucie..
Wróciłam. <jupi> ! -.-
Za bardzo jestem do was przywiązana.
Kolejny wpis za 30 fajne ? :)
Wy moje BEBOKI ^^