Bieszadowo.
Wróciłam już dawno, ale zapomniałam ze mam jakiekolwiek zdjęcia, bo nie wzięłam aparatu.
Bieszczady, Solina autotopem zaliczone, można ruszac dalej:).
"-Klaudia, mogłabys nie łapac stopa z ostartym nożem?!"
Hmm, cóz poradze, ze akurat mój scyzoryk bardzo mnie zainteresował?
Ciekawy opis Huberta, szacun za wymyślenie czegos takiego,tylko sie nie zgorszcie;p:
Spojeni winem i unietrzeźwieni srodze, Wróbel, Cygan i Jasiek odzienie swe zrzuciwszy i nagimi będąc, poczęli trawiaste fikusy wyczyniać i ku zgorszeniu panny Agnieszki nagością swą ciemności nocy rozświecili. Potem jegomość Wróbel, wystawiając na widok powszechny fallusa swego którego w gąszczu kłaków łonowych nijak dostrzec, odzienie swe w mroku nocy zatraciwszy, biegał po łące całkiem obnażony będąc.
A było to dnia ostatniego po pierwszym winie.
brawo;p.
Burza pierwszej nocy była całkiem przyjemna, namiot nawet nie przeciekł:)
noc pierwsza: Jasiek został wyrzucony z naszej części namiotu przez Wróbla.
noc druga: obudziłam sie w niebezpiecznie bliskiej odległości z Hubertem, który zaczął sie tłumaczyc o dziwo nie mi tylko Wróblowi: "Sorry Wróbel, ja nic... na prawde!" bardzo zabawne;p
noc trzecia(historyjka wyżej): spanie w towarzystkie trzech lokomotyw, chrapiących tak, że aż pająki spadały z tropiku;p
"-Jejku, co ja bym bez Ciebie zrobił? chyba bym sie najadł!"
To tyle.
A tak wogóle, to jestem zła! bardzo.