Mam tyle tu do napisania, tyle pomysłów... a zero chęci. Dziś mi taki leń w tyłek wszedł i nie chce wyjść. Studia potrafią dobić. Nawał pracy. Niby nie trzeba się uczyć, bo nikt nie zmusza. Z drugiej jednak strony jeżeli chce ktoś się utrzymać to musi... I tak w kółko. Więc i tak kończy się na obowiązku powtórek itd. Jutro przedstawiamy z dziewczynami prezentacje... a mi się tak nie chce uczyć mojej kwestii... ( 1 czy 2 "i" na końcu?). Wychodzi na to że znów będe ściemniać:) A jak wam mija listopad? też gonicie każdego dnia w nawale obowiązków? I tak samo szybko płynie wam czas???