- Mogę ci zadać jedno pytanie?
- Śmiało.
- Dlaczego stronisz od ludzi?
Dlaczego? Dlaczego, dlaczego, dlaczego. Mogłabym też cię tak spytać. Dlaczego? A dlaczego właśnie ty ze mną rozmawiasz? Dlaczego właśnie tonę w twojej gigantycznej bluzie, a ty mimo swojego "pancerza" wyraźnie marzniesz? Dlaczego ta pieprzona bluza pachnie domem taty? Dlaczego płynę w zapachu mydła, w którym kąpałam moje lalki, świeżo odkurzonego, wiecznie kłaczącego dywanu, plastikowej farmy, szlanych kulek i sterylnie czystej, a nigdy nie porządkowanej biblioteczki albumów moich pierwszych ulubionych artystów? Dlaczego, do cholery, tak bardzo mi kogoś przypominasz? Dlaczego przywodzisz na myśl tą część mojego dzieciństwa, którą spędziłam u boku taty? Dlaczego ty, dlaczego właśnie ty? Przecież się nie znamy,
(nie znamy się, prawda?)
przecież widzę cię pierwszy raz w życiu. Czy w ogóle cię widzę? Dlaczeg ty wciąż ze mną rozmawiasz? Jakbyś nie zauważał, że jestem dla ciebie oschła,
(przepraszam za tę oschłość)
że wszystko mnie irytuje, nawet ty, zupełnie niewinnie pytający o godzinę, o kolejną lekcję, zupełnie nieświadomy uczuć, jakie wzbudzasz mówiąc "lubię cię", pytając, czy możesz ze mną usiąść, pisząc ze mną o Bożej seksualności,
(wciąż nie wiem, czy Sokrates był gejem, przykro mi)
tylko ty, ty i Wiedźma, wciąż rozmawiacie ze mną, nawet gdy nie chcę, gdy jestem opryskliwa i okropna, ale to właśnie ty, cholero jedna, właśnie ty zauważasz, że stronię, że uciekam...
- To dobre pytanie!
- Więc nie uzyskam odpowiedzi?
A czy ja uzyskam? Kim ty dla mnie jesteś? Kim chcesz dla mnie być? Kim się dla mnie staniesz? Czy ciebie też zranię? Czy ty też będziesz smutny z mojego powodu? A może ty jako kolejny przestaniesz mnie zauważać? Dlaczego w ogóle jesteś? Po co jesteś? I po co akurat ze mną?