nudzi mnie moje zycie, w kolko to samio.. klotnie, spiny, godzenie sie.. musze sobie znalezc inna pasje. definitywnie koncze z tym. nie jara mnie juz mieszanie ludzi z blotem, wrogie spojrzenia na kazdym kroku.. tesknie za osobami, ktore byly przy mnie zawsze.. a ja to tak latwo zniszczylam. wstyd mi tak strasznie za wlasne zachowanie, ze nie potrafie wyciagnac reki. choc co by to dalo. zawsze bedzie, ze mi nie mozna ufac.. a mozna, na serio.. eh sama chyba w to nie wierze. pisze teraz co slina przyniesie na jezyk, ale kiedys to mi pomagalo. blahe wpisy na photoblogu dawaly ukojenie. dziecinne wiem, ale czy ja sama nie jestem jeszcze tak strasznie dziecinna? zycie dawalo mi tyle lekcji, a ja zadnej z nich nie przyswoilam. nie jestem pilna uczennica. to co robilam dotad, bylo proba pokazania sobie, ze jestem juz taka dorosla, niedlugo 18 to do czegos zobowiazuje, zawsze sobie powtarzalam.. ale czy tak jest? co mi daje ta pelnoletnosc? moge kupic piwo, fajki? łał, jak dotad nie bylo z tym za duzego problemu. tesknie tak strasznie tesknie, co mam zrobic, zeby mi wybaczono? nie jestem zlym czlowiekiem, ale mam tyle w sobie nienawisci, zalu.. obwiniam wszystkich za gnebienie za czasow podstaowki i gimnazjum.. chyba pora przestac, isc przez zycie z usmiechem na twarzy.. kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą, czyż nie? dojdzie jeszcze do tego, że będe kierowała sie złotą myślą pana Gobbelsie.. musze sie na czyms skupic, miec jakis punkt zaczepienia.. zawsze olewałam to co inni mi mowia i powtarzałam, że trzeba patrzyc tylko na siebie.. podaj rękę tonącemu choć samej nie umiesz pływac.. wiem odbiegam od mysli przewodniej, ale niewazne..
i tak strasznie przepraszam za wszystko