szufladowe.
Jakieś sto lat temu potrafiłam napisać coś mądrego, coś z sensem. A teraz? Teraz do głowy przychodzi mi tylko jeden temat, o którym mogłabym napisać. Motyw szczęścia. A jak to opisać, skoro każdy ma swoją własną definicję 'szczęścia'? Letnie promienie słońca otulające ciało, powiew delikatego wiatru, ciepło tych dłoni.. Uśmiech podowujący dreszcze i szybsze bicie serca, ale też jednocześnie wywołujacy poczucie bezpieczeństwa. Czego można chcieć więcej? Mam, aż nadto. Pocieszenie, rozśmieszenie, zwykła rozmowa o życiu. I te optymistyczne nastawienie do życia, do problemów, do mnie. Nasze głupotki i wspólne problemy, które nas jednoczą z dnia na dzień coraz bardziej i trwalej. Bez względu na wszystkie negatywne czynniki jesteśmy razem. I niech tak zostanie.
Mój problem polega na tym, że nie umiem oddać tego co czuję, tego co myślę, tego jak jest w zwykłe słowa pisane. To trzeba przeżyć..
miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało