70% zdjęć usunięta, wszystkie notki poszły w niepamięć.. Pomyśleć, że kiedyś ten photoblog był nieodłączną częścią mojego życia, każdego dnia opisywałam co się działo, przelewałam emocje na klawiaturę, dzieliłam się z Wami wszystkim co mnie otaczało.. Pierwotny plan istnienia tego bloga był dość prosty - dodawanie zdjęć, coś w formie internetowego albumu wraz z podpisami i krótkimi notatkami apropos tego, co przedstawiał dany obrazek, a z biegiem czasu zaczęła to być codzienność, a nawet pewnego rodzaju uzależnienie. Pisałam tutaj z wieloma ludźmi, poznawałam ich problemy, oni moje, wzajemnie sobie pomagaliśmy i wspieraliśmy. Teraz dochodzę do wniosku, że po ponad 6latach życia tutaj, mniej lub bardziej aktywnego, zmieniło się bardzo dużo.. Wiele stajni, wiele koni, wiele ich zdjęć tutaj, relacji z jazd, opieki, obowiązków, temat szkoły, tańcy, przyjaciół, moich wzlotów i upadków, wahań nastrojów i to wszystko było tutaj, w tym jednym photoblogu..
Jakiś czas temu postanowiłam, że chyba czas ostatecznie zerwać z przeszłością i wymazać stąd pewne wspomnienia, tak po prostu. Zostaną w mojej głowie, w moim sercu, na zdjęciach, które nadal posiadam.
Może to znak, że czas myśleć o życiu, zacząć patrzeć realnie. Nie mogę uwierzyć w to, że jeszcze niedawno pisałam tutaj o tym jak wkurzała mnie szkoła, fakt, że nie mogę jechać do koni czy któryś z nich pokazał rogi na jeździe.. Mam totalny mętlik w głowie i nie wiem co chcę tutaj napisać, nie wiem dla kogo chcę to napisać, bo przecież większość z ludzi, moich photoblogowych przyjaciół, już dawno tutaj nie egzystuje.. Już dawno uciekła..
Myślę nadal nad tym co przyniesie przyszłość i piekielnie boję się, że sobie z tym wszystkim nie poradzę..
Póki co chyba nie powinnam aż tyle rozmyślać, bo marne z tego rezultaty..
Sądzę, że tak prędko nie pozegnam się z tym blogiem, sentymenty jednak trzymają mocno..
Jeśli ktoś to czyta, bądź interesuje go mój los oświadczam, iż jestem szczęśliwym człowiekiem z normalnymi, codziennymi problemami, z którymi póki co nie mogę się uporać, ale szczerze wierzę w to, że w końcu mi się uda. Chociaż dochodzę do wniosku, iż bardziej powinnam się cieszyć tym co mam niż przejować tym czego nie mam lub czymś co ma nadejść.. Mam rodzinę, dom, cudownego faceta, przyjaciół i znajomych. Mam też wakacje, a do tego super pracę, która jest dla mnie spełnieniem najśmielszych oczekiwań, bo jest to moja pasja (co widać na obrazku powyżej).
Co będzie, to będzie, zobaczymy w przyszłości :)
Mam nadzieję, że do kiedyś! Być może spotkam tutaj jeszcze jakąś duszyczkę ;)