A może wlaśnie wcale się nie zmieniłam?
Może właśnie jestem sobą. W końcu mogę być sobą. Nie dopasowywać się do otoczenia, tylko otoczenie do mnie. dlatego tak się męczę i nagle wszystko mnie nudzi. te półtorej miesiąca dało mi więc poczucie wolności i nie chcę już wracać do poprzedniego stanu rzeczy. Można to porównać do człowieka zamkniętego w więzieniu tak długo że zaczął się przyzwyczajać, a w końcu wypuszczonego na wolność. Początkowo chciałby wrócić, bo więzienie jest jedynym co pamięta; jednak po zachłyśnięciu się wolnością zrobi wszystko by tam nie wrócić.
Więc teraz pozostało już tylko pytanie - co dalej?