Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Marco wysunął się zza mnie i strzelił. Trafił w nogę, ale ten bandyta tylko na chwilę stracił czujność. Gdy zobaczyłam, że znów podnosi pistolet to wiedziałam kto będzie jego celem. Natychmiast zasłoniłam Marco i powaliłam go na ziemię, gdy usłyszałam strzał. Przewracając nas uderzyłam głową w podłogę. Zamroczyło mnie. Słyszałam krzyki i panikę.
- Freya - usłyszałam czyjś głos obok ucha. - Co się dzieje?
Przez chwilę jeszcze leżałam na Marco i czekałam aż zawroty głowy ustąpią. Nie wiem po jak długim czasie zaczęłam spróbować się podnieść. Zrobiło mi się niedobrze jak zobaczyłam plamę krwi na ziemi. Jeszcze tego mi brakowało. Odruchowo dotknęłam palcami czoła. Nie zdziwiłam się jak zobaczyłam, że są całe czerwone.
Ktoś pomógł mi podnieś się na nogi i nawet mnie przytrzymał jak zachwiałam się. Od razu spojrzałam w bok. Policja wyprowadzała mężczyznę, który nas zaatakował. Wróciłam wzrokiem do Marco. Siedział na ziemi. Nie był ranny, ale miał na koszulce krew z mojej rany na ręce. Wszyscy inni byli cali i zdrowi. To dobrze, bo wydawało mi się, że słyszałam strzał, gdy na chwilę mnie zamroczyło.
- Muszą cię opatrzyć - powiedział ktoś za mną.
Odwróciłam się do tyłu. To David do mnie mówił. Wyglądał jakby miał poczucie winy lub coś go dręczyło. Nienawidziłam, gdy ktoś na mnie patrzy jakby chciał uzyskać wybaczenie za grzechy, o których jeszcze nie wiem, ale na pewno się dowiem.
- Mężczyzna, którego ogłuszyłaś odzyskał przytomność. Próbowałem go zatrzymać, ale dźgnął mnie nożem i zdołał uciec. To on do was strzelał - wyjaśnił David.
W tym wypadku to ja miałam większe poczucie winy. Mogłam przewidzieć to, że obudzi się, bo przecież nie uderzyłam go tak mocno, a to jest kawał faceta. Powinnam była upewnić się, że David będzie w stanie poradzić sobie z dwójką przestępców, a nie iść do piwnicy. Marco poradziłby sobie jeszcze przez chwilę sam. Zwłaszcza, że dobrze sobie radził i był bezpieczny. Popełniłam błąd, który nauczył mnie czegoś nowego. Nie mogę działać pod wpływem chwili i uważać, że każdy mój pomysł jest idealny. Następnym razem dłużej się zastanowię zanim coś zrobię. W tym wypadku miałam czas, aby przemyśleć swoją decyzję. Dlatego powinna być ona poprawna.
Wróciłam wzrokiem do Davida i coś sobie uświadomiłam. Ten bandyta dźgnął go nożem. Dokładnie obejrzałam jego ciało. Zauważyłam ranę na prawej nodze. Nie wyglądała na szczęście na jakąś bardzo poważną, ale trzeba było się nią zająć.
- Jesteś ranny - powiedziałam bez zastanowienia. - Musimy iść do góry.
- Freya, musisz jechać do szpitala - naciskał David. - Powinni zrobić ci tomografię głowy, bo po uderzeniu dziwnie się zachowywałaś. Trzeba to niezwłocznie sprawdzić.
- Nie teraz.
Odsunęłam się od wszystkich i po chwili zaczęłam wchodzić po schodach na górę. Trochę się chwiałam, ale nie chciałam pokazać, że jeszcze nie do szłam do siebie. Na szczęście rana na czole nie krwawiła zbyt mocno. Nie mogłam bym jechać teraz do szpitala. Miałam dziwne przeczucia dlatego musiałam porozmawiać z ochroną i policją.
- Proszę pani - usłyszałam za sobą, gdy chodziłam po salonie.
Odwróciłam się i zobaczyłam policjanta, którego już znałam. Miałam nadzieję, że udzieli mi jakiś informacji.
- Dom jest nadal obserwowany - oznajmił. - Uważamy, że ci dwaj mężczyźni mieli odwrócić uwagę domowników.
- W jakim celu? - zaciekawiłam się.
- Nie wiemy tego jeszcze. Być może chcieli, aby trzecia osoba weszła niezauważona i może coś ukradła? Nie wie pani czego mogli chcieć?
Wiedziałam, że nie chcieli i nie chcą nic ukraść. Po prostu ich celem jest Dawid. Za tym atakiem bez wątpienia stoi MORTO. Chcą przekazać, że mogą zniszczyć wszystkich i wszystko. Tak bardzo pragną Davida w swoich szeregach, że są w stanie zabić jego rodzinę. Teraz tylko mu grożą, ale od tego się zaczyna. Będzie tylko gorzej.
- Tutaj nie ma niczego wartościowego dla tych ludzi. Nie wątpię, że nadal tutaj są, ale niczego nie chcą ukraść, bo mają inny cel.
- Jaki - zapytał policjant?
Nie odpowiedziałam. Skoro o niczym nie wie to ja mu nie rozjaśnię w głowie.
- Chcą mnie - powiedział David, który zjawił się w salonie.
Czy u was też jest tyle smogu? ;//
Bo u mnie w mieście już nawet rozdają na ulicach maseczki... Tam się ledwo oddycha, a w szkołach nawet jest zakaz otwierania okien :')))