- Nie możesz być cały czas z Williamem - oznajmił nagle Jules wyrywając mnie z zamyślenia. - Od małego powinnaś go uczyć... jakkolwiek głupio to brzmi, samodzielności. Musisz zostawiać go z innymi wojownikami, żeby się ich nie bał. W przeciwnym razie popełnisz taki błąd jak Katherine z Nicole.
- Nie mieszaj jej w głowie, skurwielu - usłyszałam głos Roya, który chyba niedawno wszedł do pokoju.
Nie przejęłam się tym co powiedział. Po prostu się ucieszyłam, że nie zaczął robić miliona kółek wokół pałacu. Wrócił do mnie i chyba nawet nie był aż tak zmęczony, bo nie słyszałam ciężkiego oddechu, który przeważnie towarzyszył mu po treningach.
Roy wyszedł na balkon i popatrzył na nas z góry. Nie miał na sobie koszulki, a jego ciało lśniło od potu. On nawet nie zdawał sobie sprawy jak wyglądał seksownie. Jednak chyba był trochę zdenerwowany. Chodziło o to co powiedział Jules? On ma rację. Będę Williama od małego uczyć samodzielności, ale w tej chwili uważam, że powinien większość czasu spędzać z matką. Nie mogę zostawiać go z innymi, bo to do mnie ma mówić mamo, a nie do Katherine czy innej wojowniczki. Nie może czuć, że jestem wstrętną suką, która go nie kocha tylko robi z niego świetnego zabójcę.
- Jesteś mistrzem manipulacji - powiedział Roy do Julesa. - Wykorzystuj to na innych, proszę bardzo, ale Lexi Elenę zostaw w spokoju. Sama musi podjąć decyzję o wejściu na tron i nie potrzebuje do tego twojej ani mojej pomocy. Jeśli będzie chciała twojej rady to się po nią zgłosi.
- Nie manipuluję jej. Nigdy tego nie robiłem, bo to przecież... Lexi Elena. Traktuję ją jak córkę i nie musi ci się to podobać. Wychowałem ją i wiem, że podoła jako władca. Mogłaby sama zarządzać oboma królestwami. Wzbudza zaufanie wśród wojowników chociaż jej nie znają. Ona jest dla nich idealnym materiałem na królową. Walczyła o przetrwanie, nie boi się aniołów, została matką i jest z tajemniczym mężczyzną, którego wszyscy są ciekawi. Nie ma zszarganej opinii. Nie zrobiła jeszcze nic co mogłoby zepsuć jej idealną reputację.
- Zrobiłam wiele złego - mruknęłam zdenerwowana ich wymianą zdań. - Tylko, że oni tego nie wiedzą. Nie zdają sobie sprawy jak bardzo popieprzona jestem. Chcą mnie na tronie, bo jestem zagadką. W tej sposób chcą się zbliżyć do córki Katherine Black. To moi rodzice są legendą i wojownicy interesują się nimi, nie mną.
Delikatnie wstałam z fotela i poszłam z Williamem do komnaty. Miałam się zrelaksować na słońcu i odpocząć, a nic z tego nie wyszło. Przyszedł Jules i zaczął mnie męczyć z tym cholernym tronem, a później Roy, który jest teraz wkurzony jak osa. Nawet nie wiem na kogo.
Odłożyłam Williama do łóżeczka, bo chciałam, żeby spał tak długo jak to możliwe. Jest z reguły spokojnym dzieckiem, ale czasami lubi dać mi popalić. Dziś akurat nie mam ochoty go nosić na rękach jak będzie się darł. Mam nadzieję, że Roy mnie trochę wyręczy. W tej chwili poszedł wściekły pod prysznic, a Jules nadal siedzi na balkonie. Co mam mu powiedzieć? Nie wiem czy chcę siedzieć na tronie. Podczas zebrań reprezentuję Królestwo Śmierci, ale siedzę i nic nie mówię. Robię to, bo nikt inny nie chce tej funkcji. Danielowi także się to nie podoba. Jednak razem możemy stworzyć nowe imperium. Tylko czy ktoś oprócz nas będzie tego chciał?
Weszłam do łazienki, gdy usłyszałam, że Roy już wyłączył wodę. Gdy zamknęłam za sobą drzwi on akurat zapinał guzik od spodni i wycierał mokre włosy. Spojrzał na mnie tylko kątem oka, ale na szczęście po chwili odłożył ręcznik i przyciągnął mnie do siebie. Przywarłam całą sobą do jego jeszcze wilgotnej klatki piersiowej.
- I co ja mam zrobić? - spytałam, ale nie oczekiwałam na konkretną odpowiedź.
- Nie powiem ci. To musi być twoja decyzja, a ja mogę tylko powiedzieć, że rządzenie to ciężka sprawa. Będziesz miała pod sobą imperium. Dwa połączone królestwa i to ty będziesz podejmować decyzję. Nie Daniel, Aurora czy Roy tylko TY - odrzekł ściskając mnie jeszcze mocniej.
- Wcale mi nie pomagasz.
- Zaakceptuję każdą twoją decyzję, Lexi Eleno. W tej kwestii nie mam nic do powiedzenia.
Westchnęłam i odsunęłam się od niego. Nie wiem co mam zrobić. Przecież nie chcę być królową i chyba każdy o tym wie, ale powinnam także myśleć trochę o innych. Oni na mnie liczą i wcale nie oczekuję, że porzucę swoje dotychczasowe życie dla władzy. Mogę nawet zrezygnować w każdej chwili. Może akurat mi się to spodoba i będę dobrą władczynią? Nie dowiem się jeśli zostanę w tej komnacie na wieki. Pora wziąć życie w swoje ręce i przestać jęczeć, że chcę wrócić do świata śmiertelników. Nie mogę tego teraz zrobić. Walka z aniołami na śmiertelnej ziemi oznaczałaby zostawienie Williama co w ogóle nie wchodzi w grę.
- Powinnam spróbować - westchnęłam. - Myślę, że to najlepsza decyzja jaką mogę podjąć.
- Wyjdź za mnie - powiedział Roy, a mój świat zamarł.
Musiałam usiąść na brzegu wanny, bo miałam nogi jak z waty. Chyba się przesłyszałam. Roy zaproponował mi małżeństwo? Coś niezwykle rzadkiego wśród mieszkańców Królestwa Śmierci i Cieni. Nie wiem dlaczego tak się przed tym wzbraniają.
- Dlaczego? - spytałam, gdy stał nieruchomo i patrzył na mnie. - Nikt z rodzin królewskich i ich przyjaciół nie brał ślubu, więc co tobą kieruje?
- Bo cię kocham, Lexi Eleno - odrzekł. - Wiem, że pragniesz życia takiego jak w świecie śmiertelników, a tam właśnie tak jest. Jeśli kobieta i mężczyzna się kochają to biorą ślub. My też mamy taką możliwość i skorzystajmy z niej.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Kompletnie mnie zatkało.
Inni zdjęcia: Zwierzęta suchy1906SEO linkbuilding delanteseoTam i z powrotem rezzou... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24