photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 LUTEGO 2017

Tylko ty cz.51.1

       Nie chciałam dłużej przebywać z Davidem, więc zostawiłam go z bratem i poszłam wziąć prysznic. Muszę się odciąć od tego wszystkiego, uspokoić i nabrać dystansu. Zaczęłam tracić grunt pod nogami, a nie powinnam. David prawdopodobnie już domyślił się, że nie jest mi obojętny i teraz to wykorzystuje. Na szczęście jeszcze nie wie z kim przyjdzie mu się zmierzyć.

             Wyszłam spod prysznica, wytarłam się i ubrałam. Nie miałam nic do roboty, więc poszłam do łóżka, przykryłam się kołdrą i wyciągnęłam telefon. Muszę zadzwonić do ojca i wyjaśnić z nim kilka spraw. Na przykład tą z Interpolem. Nie wiem kto zbierał dla niego informacje o Davidzie... Takiej rzeczy nie powinien pominąć. To coś naprawdę ważnego!

             Położyłam się i przeczytałam jeszcze wiadomość od matki. Napisała mi, że leci na jakiś pokaz mody do Paryża z przyjaciółkami. Świetnie, przynajmniej przez chwilę będzie myśleć o czymś innym niż ja. Nie wiem jak długo będę ją przekonywać, że świetnie sobie poradzę. Pewnie zawsze będzie się o mnie bać, ale nie przeszkadza mi to. Przecież jest moją matką, a ja jej jedyną córeczką...

             Odpisałam jej szybko, żeby się dobrze bawiła i nie martwiła mną, bo przecież nic mi nie grozi. Później zadzwoniłam do ojca.

- Dlaczego nie wiesz nic o tym, że Davida szukał Interpol? - zapytałam prosto z mostu zanim zaczął wypytywać mnie o postępy w mojej misji.

- A szukał? - zdziwił się.

- Najwyraźniej tak skoro chwalił mi się, że udało mu się przed nimi uciec. Nawet nie wiesz jak bardzo wyprowadził mnie tym z równowagi.

- Każe to sprawdzić. Jeśli ścigał go Interpol to musiał zrobić coś poważnego. Z drugiej strony musiał zostać oczyszczony, bo nie wygląda na to, żeby teraz się ukrywał. Prawdopodobnie ostatecznie wszystko zostało zamiecione pod dywan. Spróbujemy to odkopać.

             Westchnęłam, bo nadal nie rozumiałam jakim cudem mogli to pominąć. W sumie to także nie miałam pojęcia co takiego zrobił David. Raczej mnie nie okłamał, bo widziałam to w jego twarzy. Pewnie sama wyciągnęłabym z niego informację o tym wszystkim, ale wtedy zdradziłabym się i wiedziałby już, że nie wiem o nim czegoś istotnego.

- Jak coś znajdziecie to wyślij mi to mailem - poprosiłam.

- Oczywiście - odrzekł. - Zabezpieczyłaś broń?

- Tak - skłamałam. - Muszę już kończyć. Odezwę się później.

             Rozłączyłam się i od razu wyszłam z łóżka. Cholera, zapomniałam. Ojciec dał mi pistolet, który należy tylko do mnie. Miałam go schować w bezpiecznym miejscu, a nie trzymać w walizce. Przecież tutaj są dzieci, które bez zastanowienia mogły zacząć grzebać w moich rzeczach... Znaleźć kamizelkę kuloodporną to jedno, ale broń to drugie.

             Wyciągnęłam pistolet i włożyłam go do szafki nocnej, która była zamykana na kluczyk. Dom pełen zabezpieczeń. Przynajmniej mam broń koło głowy. Poza tym ojciec powiedział mi w jakich jeszcze miejscach ukrył swój sprzęt. Mimo, że dom jest chroniony całą armią i technologią to nigdy nie można przewidzieć tego co się stanie. Zwłaszcza, że wiele osób, które powinny zostać zabite są w jednym miejscu.

             Wyszłam ze swojego pokoju i poszłam do salonu. Wszędzie były pustki. Niby dom pełen ludzi, ale wszyscy się gdzieś chowają. Postanowiłam cierpliwie poczekać aż Marco do mnie przyjdzie. Teraz położyłam się przed telewizorem i miałam zamiar oglądnąć jakiś głupi program.

             Piętnaście minut później do salonu wszedł Marco. Wyglądał na zdziwionego, gdy mnie zobaczył. Nie robiłam nic dziwnego, więc raczej nie powinien wyglądać jakby zobaczył ducha.

- Usiądź obok mnie - powiedziałam i wyłączyłam telewizor. - Musimy sobie poważnie porozmawiać.

             Marco przez chwilę się wahał i już myślałam, że ucieknie. Na szczęście zachował się jak prawdziwy mężczyzna i przyszedł do mnie. Nie odpuściłabym mu tej rozmowy. Nie często możemy być sami w domu pełnym ludzi. Teraz właśnie jest okazja.

             Przysunęłam się do niego i usiadłam mu na kolanach. Jedną dłoń położyłam na jego karku, a drugą jeszcze trzymałam przy sobie. Cóż... Ludzi niby nie wolno torturować, ale nikt dokładnie nie określił słowa ,,tortura". Myślę, że to co robię teraz można podpiąć pod to słowo. Marco musi ze sobą walczyć. Ma żonę, dzieci czyli rodzinę, którą kocha i nie chcę jej skrzywdzić, ale jednocześnie młoda kobieta stanowi dla niego pokusę. Z Lisą jest od dziesięciu lat? A może i dużo więcej, więc pewnie przez ten czas nie miał okazji być z inną kobietą. Teraz jedną ma podaną na tacy.

 

             Ku mojemu zdziwieniu Marco wcale nie chciał mnie zrzucić ze swoich kolan. Położył dłoń na moich plecach powyżej pośladków i po chwili włożył ją pod koszulkę. Myśli, że mnie rozkojarzy takim zachowaniem? Nie ma szans. Potrafię się kontrolować, bo przecież przez bardzo długi czas byłam w związku i nauczyłam się tej sztuki. Zwłaszcza, że Alice była cholernie zazdrosna. Dlatego musiałam uważać co robię, z kim rozmawiam i jak się zachowuję.