"W kółko to samo: zabici rodzice, znowu siostry, bracia, pewnie obcięli im stopy, ręce, moje notatki pełne są poobcinanych kończyn, pełne są krwi, zakażonej spermy, siostry na pewno gwałcili, od wielu miesięcy wszystko skrzętnie zapisuję po nocach, wszystko już mam, zabitych rodziców na co drugiej stronie, i dzieci, niebieskim długopisem, czarnym, zielonym, żeby potem po zmianie koloru notatek sprawnie znajdować początek i koniec każdej relacji, zabity tak, zabity siak, moje notesy są spuchnięte jak trupy w wodzie, wszystkie te ciała są przy mnie, martwe, ale i żywe, pokaleczone, ocalony pierwszy, dziesiąty, pięćdziesiąty, ich zabici rodzice to nic specjalnego, szczególnego, rwandyjska normalka, moje notesy cuchną, wszystko co w nich mam, podchodzi mi teraz do gardła.
A jeszcze niedawno chciałem usłyszeć o wszystkich zabitych. Każdą śmierć zanotować, każdy gwałt, każde zakażenie, każdą obciętą stopę, każde utopione w gównie dziecko. Jeszcze niedawno sądziłem, że dobrze byłoby ich wszystkich zapisać. I ogłosić światu, że byli. I jak ginęli. Dobrze byłoby pamiętać o każdym pojedynczo, osobno, indywidualnie.
Po co pamiętać o zamordowanych w Rwandzie w dziewięćdziesiątym czwartym? Po co za nimi tęsknić? Po co nam świadectwa ocalonych?"
"Dzisiaj narysujemy śmierć."
I trudno ją polecić bo to książka, która jest reportażem, książka, która opisuje prawdziwe zdarzenia. Powinno być tam zaznaczone, że tylko dla ludzi o mocnych nerwach.
Przeraża fakt, jak człowieki potarfi być okrutny wobec drugiego człowieka...
Zostawiam Was z tym cytatem; sami zadecydujcie.